belfegor belfegor
1252
BLOG

Kim pan jest, panie Szaniawski?

belfegor belfegor Polityka Obserwuj notkę 19

 Na salonach TV Trwam, Radia Maryja oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu od wieków bryluje Józef Szaniawski. Jak sam o sobie mówi - ostatni polityczny więzień PRL-u i najbliższy przyjaciel narodowego bohatera pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Wydawałoby się ideał Polaka-patrioty. Występuje, publikuje, dyskutuje, odsądza od czci i wiary zarówno postkomunistów, jak i liberałów spod znaku PO. Zwany profesorem, jest postrzegany jako autorytet moralny i niekwestionowany ekspert w dziedzinie problemów amerykańskich i polskiej historii. Ale nie wszystko złoto, co się świeci...

Wpadła mi ostatnio w ręce ciekawa książeczka Tadeusza Fredro-Bonieckiego pt. Zwycięstwo księdza Jerzego. Rozmowy z Grzegorzem Piotrowskim. Wydana na progu tzw. demokracji w Polsce, w roku 1990. Zamieszczone są tam dwa passusy odnoszące się do postaci Józefa Szaniawskiego. Przytaczam poniżej oba:

1. Cała obsada władz więziennych, prokuratury, MSW była z klucza PZPR. Na Rakowieckiej funkcjonował jeszcze pawilon III - oddział Biura Śledczego MSW. Pikanterii dodwał fakt, że głos mój wówczas swobodnie rozbrzmiewał na falach Radia Wolna Europa, a w więzieniu w Barczewie nadal trzymany był skazany w czasie stanu wojennego za współpracę z RWE redaktor Józef Szaniawski. Nie śpieszono się także z rewizją sprawy skazującej dyrektora RWE Zdzisława Najdera na karę śmierci. str. 193.

2. Podczas spotkania 13 marca 1990 roku wymieniliśmy z Grzegorzem Piotrowskim uwagi na temat działań podjętych przez pułkownika Adama Pietruszkę odsiadującego wyrok w więzieniu w Barczewie. W bibliotece sejmowej spotkałem posła Aleksandra Małachowskiego, który zaproponował mi skonfrontowanie informacji uzyskanych od Grzegorza Piotrowskiego z relacją Józefa Szaniawskiego, dziennikarza, który w połowie grudnia 1989 roku opuścił więzienie w Barczewie, a przez ostatni okres siedział w jednej celi właśnie z Pietruszką. Józef Szaniawski skazany został w czasie stanu wojennego przez sąd wojskowy na osiem lat więzienia za współpracę z Radiem Wolna Europa. Nie miałem powodów, by podważać szczerość intencji kolegi z anteny, ale podejrzliwość moją wzbudził fakt, że Szaniawskiego przed zwolnieniem z Barczewa trzymano właśnie z Pietruszką. Wiedziałem, że o tym, z kim siedzi Piotrowski czy Pietruszka decydowało Biuro Śledcze MSW. str. 201-202.

Przypomniałem sobie to, co już wcześniej wyszło na jaw:

  • że Szaniawski działał w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej
  • Szaniawski napisał 4 października 1985 r. list-podanie do szefa Wojskowej Służby Wewnętrznej, generała dywizji Edwarda Poradki, w którym czytamy:Chcę działać, a myślę, że potrafię przeciwko Radiu Wolna Europa, jeśli to będzie możliwe w Monachium lub jeśli nie, to w kraju. A jeśli i to jest niemożliwe, to chcę współpracować z MSW przeciwko wrogom Polski Ludowej, w tym zwłaszcza przeciwko wywiadowi amerykańskiemu i opozycji wewnętrznej. Chciałem podkreślić raz jeszcze, że nigdy nie byłem i nie jestem wrogiem Polski Ludowej, ustroju socjalistycznego, sojuszu PRL-ZSRR. Wręcz odwrotnie. Dawałem temu wyraz zarówno jako działacz młodzieżowy, na studiach na UW, jak w okresie mojej działalności zawodowej i społecznej w PAP, PA Interpress, TPPR, Centrum Kształcenia Ustawicznego. 
  • został pozytywnie zweryfikowany po wprowadzeniu stanu wojennego
  • swobodnie przekraczał granice, nie miał problemów z paszportem
  • bezpośrednio kontaktował się dobrowolnie z oficerami Służby Bezpieczeństwa: Tuż przed tzw. wydarzeniami marcowymi w 1968 roku sam i z własnej inicjatywy zgłosiłem się do mojego znajomego mjr. Płatka z KD MO Warszawa Mokotów, aby mu zrelacjonować ówczesną sytuację w środowisku studenckim na UW. Następnie powtórzyłem to samo dwu pracownikom SB, których major zaprosił specjalnie na drugi dzień. Nie muszę dodawać, że byłem oczywiście przeciwnikiem tworzącej się już wtedy opozycji KOR-owskiej - właśnie na Wydziale Historii UW.
  • kilka lat temu, na łamach Najwyższego Czasu, Waldemar Łysiak przedstawił rewelacyjne esbecko-czerwone cv  "profesorka". Po artykule wybitnego pisarza "Gazeta Polska" usunęła go ze swojej stopki redakcyjnej.

Grzechów Szaniawskiego znalazłoby się więcej, ale nie o to chodzi, by pisać o sprawach znanych. Chodzi o to, że Józef Szaniawski nie przedstawił nigdy żadnego kontrargumentu, by udowodnić fałsz tych kompromitujących faktów. Idzie w zaparte, plując na swoich adwersarzy, korzystając z radiomaryjnego mikrofonu.

Nigdy również nie pozwał nikogo do sądu za naruszenie dóbr osobistych. Pytanie, dlaczego?

Człowiek może się zmienić, ale warunkiem zmiany jest przyznanie się do błędów. Dopóki Szaniawski nie zdecyduje się na przedstawienie całej prawdy o sobie i swojej ciemnej działalności, dopóty za toruńskimi mediami, które robią fantastyczną patriotyczną robotę, będzie ciągnął się postkomunistyczno-esbecki smród.

belfegor
O mnie belfegor

Bez książek świat byłby nudny, wolałbym nie żyć. Samotność jest lekarstwem. Nietzsche powiedział: Bóg umarł. Pomylił się: umarł Nietzsche, a Bóg żyje. Tzw. sztuka współczesna to hucpa i straszliwy gniot. Tak jak "Wyborcza". To nie ja wpieprzam się w politykę, to polityka wpieprza się we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka